
W Polsce, w sporcie, ale także w innych dziedzinach nie lubi się, jak ktoś odnosi sukces. Musisz być, jak inni przeciętniakiem, albo chwalić tych co są na górze. Nie dzwonił i nie zadzwoni podejrzewam. Pan Wspaniały ma lepsze układy z tymi wszystkimi ludźmi tam. Przecież Papke grał kidyś u niego w zespole nawet, jak on był jego trenerem, to sam Paweł powinien jeszcze pamiętać, jak się z nim pracuje. W tym związku pracuje się na zasadzie układów po prostu - mówi w II części rozmowy z Siatkowka24.com, Andrzej Niemczyk, dwukrotny Mistrz Europy (2005 i 2007) z reprezentacją Polski siatkarek, czyli legendarnymi już Złotkami!
Panie Andrzeju. a w którym momencie pana zdaniem, ta kobieca siatkowka zaczęła pikować w dół?
- Załamało się wszystko właśnie przy Bonicie, gdyby on wziął w całości do siebie te moje Złotka, i dopiero wtedy w trakcie przygotowań zrobił jakieś korekty, to nie złamał by tego kręgosłupa całego zespołu. Przez to, że on złamał ten kręgosłup, to on w następnym turnieju z naszą kadrą nie zdobył złotego medalu. W Luksemburgu nasze panie mogły zdobyć śmiało kolejne złoto. Zdobyć nawet łatwiej niż w Turcji, czy Zagrzebiu. Trzeci medal pod rząd dla Polski. Tego mu szczerze życzyłem. Ja tam nawet byłem w Belgii i Luksemburgu na tym turnieju, i aż mi się płakać chciało. Szkoda... Stało się, jak się stało.Później to już była czysta konsekwencja wcześniejszych błędów, że odpowiedzialność za to ponoszą całkowicie nasze siatkarskie władze. Mimo tego, że się całkowicie do tego nie przyznają!
- Ci trenerzy, którzy rzucani są po prostu na głęboką wodę, albo wprost nie powinni dostać powołania, a przez jakieś układy, znajomości, dług wdzięczności znajdują jednak pracę. Jest dużo trenerów, którzy chcą tutaj pracować, jak wcześniej już mówiliśmy. Polska, Polska Siatkowka, , publiczność daje zadowolenie z pracy w Polsce. Nigdzie tak nie ma jak u nas. Nawet w bogatej Turcji. Garną się do nas. U nas jest tyle siatkówki granej i pokazywanej przez Polsat w telewizji, że przyznam się Tobie szczerze, że czasami przy niektórych meczach zasypiam, ale nie z nudów, ale ze zmęczenia ludzkiego (uśmiech).
Prezes Paweł Papke o Niemczyku pamięta, zadzwoni czasami?
- Mam wielu wrogów. Są to m.in. pan Wspaniały, pan Adamski, którzy jak jeszcze pracowałem z kadrą, to szukali na mnie kwitów. Whisky, to był tylko pretekst. Oni przecież wiedzieli przed objęciem reprezentacji, jakim jestem człowiekiem – mówi Andrzej Niemczyk. – W PZPS-ie mnie nie ma, bo jestem za mądry. Boją się mnie, że mogę być mądrzejszy od nich. Poza tym nie jestem człowiekiem z układu. W siatkarskiej centrali się takich nie lubi, oj nie! W Polsce, w sporcie, ale także w innych dziedzinach nie lubi się, jak ktoś odnosi sukces. Musisz być, jak inni przeciętniakiem, albo chwalić tych co są na górze. Nie dzwonił i nie zadzwoni podejrzewam. Pan Wspaniały ma lepsze układy z tymi wszystkimi ludźmi tam. Przecież Papke grał kidyś u niego w zespole nawet, jak on był jego trenerem, to sam Paweł powinien jeszcze pamiętać, jak się z nim pracuje. W tym związku pracuje się na zasadzie układów po prostu.
- Nie ma ukadów. W prawdziwym sporcie nie ma układów. Trzeba po prostu kurde wygrać. Być lepszym od swojego przeciwnika. , Jak przegrasz, to podziękuj przeciwnikowi za walkę, za lekcję pokory dla ciebie, no i idź pracować dalej. Jeśli zaś są układu na górze, to ryba śmierdzi od samego dołu właśnie!
Jakieś telefony "od środowiska siatkarskiego" po Andrzej Niemczyk - „Życiowy tie-break”, już były z pretensjami?
- Ja powiem tak, że np. wręczyłem książkę, Jackowi Kasprzykowi, wiceprezesowi. On sobie ją tak przeżucił i po chwili natrafił na fragment o sobie. Znalazł tylko pozytywne sprawy, zaptał mnie: - "Andrzej, czemu ty o mnie tak dobrze napisałeś, a innych nie oszczędzasz?" Ja piszę tak, jak naprawdę sądzę, i to co każdy ma za uszami. Mówię Jackowi, - "Ty zrobiłeś bardzo pożyteczną sprawę wtedy, kiedy związek był zadłużony po uszy u dziewczyn, a co gorsza nie był w stanie tego wypłacić już, Ty opracowałeś system, w którym w ratach, ale związek zobowiązania wobec dziewczyn wypłacił. Zwróciliście dziewczynom, to co im się wówczas należało."
- Wypłacenie tych pieniędzy to była podstawa, by dziewczyny oraz moja osoba ogólnie zaczęły pracę. On to zrobił dlatego go pochwaliłem, a mówię do Jacka... -"Jacek Ty mnie znasz, i dobrze wiesz dlaczego wspaniałego nie pochwalę..." Był on w związku, byłem ja w związku, Jacek jest nadal więc on wie dlaczego. "Czy ja kłamie Jacek?" - rzucam do niego... Odpowiedział, że nie. I wszystko w temacie.
Polska Siatkowka na turnieju olimpijskim zamelduje się pana zdaniem w komplecie?
- Nie nazwiska grają Jeśli będą dobrze przygotowani, przygotowane, a w przypadku kobiet, to wręcz muszą być dużo lepiej przygotowane po prostu, niż do Mistrzoste Europy, w co niestety szczerze wątpię, bo dwa tygodnie przygotowań to dla mnie za krótko. Nie wiem dlaczego Jacek się na to zgodził, może po prostu musiał? Niemczyk żądał by 5-6 tygodni na przygotowania. Szczególnie po takich Mistrzostwach Europy, gdzie dziewczyny nie poczuły pewności siebie, bo nawet do "czwórki" nie awansowały. Na razie więc nie czują, pewnie same nie wiedzą, czy praca w tym zestawieniu personalnym ma jeszcze sens... Do Ankary dziwczyny pojadę pewne obaw, niepewności. Podejrzewam, że nie dźwigną niestety tego turnieju mentalnie. Niestety, w konsekwencji nie awansują!
- Szczerze, tak samo boję się o chłopaków Antigi, bo nałożyły się dwa potężnie ciężkie sezony. Puchar Świata do tego wszystkiego jeszcze i chłopaki do dzisiaj są pewnie jeszcze tak zmęczone, że my sobie nawet pewnie nie potrafimy tego wyobrazić. Nie jest to zmęczenie psychiczne, ale fizyczne. Ono znacznie, bardziej boli, dłużej się też odpoczywa po takim zmęczeniu... Wlaśnie zmęczenie psychiczne po Mistrzostwach Świata spowodowało moim zdaniem, że mimo tego, że nasi grali dobrze, to nie osiągnęli nic w Lidze Światowej, Pucharze Świata, czy Mistrzostwach Europy.
Kalendarz jest zdecydowanie napięty, jak "baranie jaja"?
- Kalendarz jest maksymalnie obciążony. Niestety jednak w FIVB pracują sami idioci, bo to nie idzie inaczej nazwać po prostu! Co oni tam wyrabiają! Robią Mistrzostwa Europy dwa razy w roku. We wrześniu, a potem powtarzając je w styczniu pod nazwą kwalifikacje olimpijskie! To jest po prostu burdel. Kiedyś był tak dobry system, że zautomatu startowali: Mistrz Olimpijski Mistrz Świata i gospodrz imprezy, do tego jeszcze 5 kontynentów, to już masz osiem drużyn, trzy zespołu z Pucharu Świata, a nie jak teraz tylko dwa! Swoją drogą, jak na Pucharze Świata można karać brązowego medalistę. Kiedyś zostawało przy takim podziale miejsc jedno wolne, gdzie się robiło jeden duży turniej kwalifikacyjny, a nie jak teraz trzy. Walczyło 8 drużyn, a z biletów na olimpiadę cieszył się tylko najlepszy. Czy trzeba było mieszać? Wszystko było proste, jasne, czytelne dla wszystkich. Mniej czasu to też zajmowało A teraz jedziemy z tymi zawodniczkami do maksimum ludzkich możliwości. Na okrągło "zabijamy" ich tyloma imprezami, że ja nie wiem, jak oni to wytrzymują. Ja w pełni rozumiem światową federację, że chce pieniądze zarabiać na wszystkim, no i przy każdej okazji, ale panowie jakim kosztem?! Ci panowie w FIVB o siatkówce na pewno nie myślą, a o sobie oraz pieniądzach dla siebie.
Teraz o Orlen Lidze trochę, czy zamknięcie jej to dobry pomysł. Pretekst to ogrywanie siatkarskiej młodzieży...
System oceniają wyniki na arenie międzymarodowej reprezentacji. U kobiet w tabeli jest wszystko jasne i czytelne. Są takie zespoły, jak Police, Wrocław i Sopot, one chcą, a wręcz przy takich budżetach powinny mieć medal. Jest ciekawie zbudowana, ale moim zdaniem słabsza Muszynianka, jest Dobrowa Górnicza, Bielsko Biała, czy Łódź, która chce wspomnianą trójkę wcześniej gonić i jest reszta stawki, która walczy między sobą i tą młodzież nam rzeczywiście chowa. U panów pierwsza ósemka patrzy w górę tylko. Faceci o ich rozgrywki to zupełnie inny pułap rozmowy.
Chemik Polce ma szansę soprtowo podkreślam to mocno awansować do Final Four, a może wybrać Ligę Mistrzyń?
- Police najpierw muszą coś zaprezentować w grupie najlepiej ją po prostu wygrać to jest podstawa. Po drugie pamiętajmy, że od 15 lat żaden z naszych mistrzów Orlen Ligi, czy wcześniej PlusLigi Kobiet, nie awansował drogą sportową do Final Four. My w poprzednim roku znaleźliśmy się tam, bo byliśmy jego arganizatorami. Police w tym roku mają naprawdę silny skład. Dobry zespół. Zresztą ogólnie nawet w Orlen Lidze, to pierwsze sześć ekip ma bardzo nie złe składy. Mnie się to podoba, bo ta pierwsza szóstka podniosła troszkę poziom ligi w stosunku do ubiegłego sezonu chociażby. Z tego będzie coś pozytywnego na pewno.
- Do Polic wracając, to one trafiły w bardzo ciężką grupę, a wyjść z niej będzie bardzo ciężko. Chyba, że z tymi potęgami, jak Turczynki np. policzanki zaczną wygrywać na własnej sali Na wyjździe zaś nasze dziewczyny muszą szukać choćby punktu. To można wówczas z tej grupy wyjść. Musimy być jednak przygotowani dosłownie na każdy szczegół, każdy scenariusz.
Resovia, PGE Skra pana zdaniem awansuje do Final Four Ligi Mistrzów? Sovia powtórzy to, co w Berlinie, jest w stanie?
- Powtarzam się może, ale proszę pamiętajcie, że nazwiska nie grają, kasa nie gra. Mozesz mieć najlepsze siatkarki, siatkarzy na parkiecie, możesz mieć pieniędzy, jak lodu, ale jeśli się tych gwiazd nawet nie przygotuje im formy, nie przekona do filozofii swojej pracy, jak oni nie wypoczną, nie będa mentalnie silni, tylko fizycznie silni, bo tą fizykę zawsze można jakoś nadrobić. Psychiki już tak łatwo u zawodniczki, czy zawodniczki nie da się wytrenować. Psychika u sportowca, jak i w życiu to jest klucz do sukcesu. Przy tym kalendarzu rozgrywek, jak zawodnik sam nie pracuje nad swoim zmęczeniem psychicznym, to trener nie ma szans już tego zrobić.
Poznań dobrze pan wspomina siatkarsko?
- W latach 2002/2003 do pracy w Poznaniu namówiła mnie jedna z moich córek, Małgorzata Niemczyk Wolska (obecnie posłanka PO z Łodzi – dop. red.). Zadzwoniła, powiedziała tato musisz odpocząć, a w Poznaniu budują ciekawy klub. Zadzwoniłem, potem przyjechałem do Poznania. Rozmawialiśmy. Z góry zaznaczyłem, że trenerem nie chce być, bo muszę odpocząć. Zostałem ostatecznie dyrektorem sportowym. Byłem na każdym treningu, doradzałem, odpowiadałem za transfery – ujawnia. – Szkoda, że wówczas, pan Dariusz Kapitan, wtedy właściciel firmy Danter, głównego sponsora klubu, bo klub występował pod nazwą Danter AZS AWF Poznań, wtedy mi nie powiedział, że w zasadzie nie mam pieniędzy na transfery (uśmiech). Tutaj wtedy grały moja córka, ale i Kasia Skowrońska, Karolina Ciaszkiewicz, Maria Liktora, to były nazwiska. Mimo zamieszania finansowego dograliśmy sezon, a przez zawirowania finansowe zdobyliśmy „tylko” wówczas wicemistrzostwo ligi, gdzie w finale przegraliśmy z BKSem Aluprof Bielsko-Biała. To były czasy. Potem jak pan Kapitan z siatkówki zaczął się wycofywać powoli, to swoimi kontaktami udało mi się dla poznańskiej siatkówki załatwić (prawie) umowę sponsorską z niemiecką marką Telecom, której wtedy w kraju u nas nie było. Na początek mieliśmy dostać 250 tysięcy euro, a to podniosłoby klub. Tylko ostatecznie do podpisania umowy nie doszło, bo w Telecomie zmieniło się kierownictwo, a potem polityka sponsorska firmy.
Córki, czy pana byłe siatkarki o panu pamiętają?
- Tak, córki w większości tak. Poza Gosią Niemczyk Wolską, panią poseł, która do ojca nie odezwała się już chyba ponad dwa lata. Nie mamy po prostu ze sobą kontaktu. Pozostałe córy pamiętają. Dzwonią do taty, pomagają czasami finansowo, tak jak chociażby byłe siatkarki, jak m.in. Kasia Skowrońska Dolata, która ma, gdzieś tutaj dom pod Poznaniem. Dzwonią, rozmawiamy, i cieszą się, że tata, czy trener jeszcze żyje...
Trenerze jeszcze dwa pytania, i obecuję kończymy o tej siatkówce...
- Dobrze, proszę pytaj śmiało...
Konarski, czy Jarosz, przy następnym kadrowym rozdaniu?
- Ciężko mi na szybko odpowiedzieć. Jarosz moim zdaniem gra nie stabilnie, potrafi zagrać wspaniale, jak chociażby w Lidze Światowej w tym roku w Iranie, gdzie on praktycznie wygrał na mecz na tak trudnym terenie, a z drugiej strony on ma opracowany w zasadzie tylko jeden typ ataku. Jasny i czytelny dla przeciwnika. Konarski zaś radzi sobie przyzwoicie na serwisie, ma wiecej opcji w ataku chociażby wykorzystując blok. Widocznie Antidze na ten czas bardziej opłaca się Konarski niż Jarosz, ale z czasem, kto wie? To są jego decyzje. On też ma prawo czasem do błedu, a na kogoś postawić musi. Nie zawsze mając pewność, czy mu dany gracz "odpali"
Winiarski i Wlazły, może jeszcze Zagumny, jak kadra męska awansuje do igrzysk powinni wrócić?
- Moim zdaniem absolutnie nie! Przy całym moim szacunku oraz uznaniu za osiągnięte sukcesy, czy za Mistrzostwo Świata Polska 2014. Oni już to co mogli dać tej reprezentacji juz dali. Już podnieśli w swoim czasie jakość, poziom reprezentacji. Czy będą potrafili to zrobić jeszcze raz, to już wątpię. Czasmi, jak wrcasz, po tak długiej przerwie, jak oni to ciężko ci się odnaleść w nowej grupie, ciężko podnieść mimo, że się chce jej dany poziom. Na pewnym etapie samo doświadczenie tych siatkarzy, to może być po prostu zbyt mało. W tej chwili ta kadra ma taki potencjał, a trener możliwości doboru młodych siatkarzy, że dajmy Mariuszowi i Michałowi, po prostu spokój. Szanując ich oraz to co zrobili przez lata dla Polskiej Siatkówki.
Leon w reprezentacji Poski, dobra opcja? Krzysztof "Igła" Ignaczak jest na "nie" np.
- Krzysztof, fajny, ciekawy chłopak. Znakomity siatkarz. W tych felietonach "Przeglądu Sportowego" czasami na szybko napisać coś musi i mu się chlapnie, tyle. On nie chce, żeby Leon w kadrze grał, ale dla jego klubu, bo oni z nim w składzie całkowicie zdominowaliby PlusLigę. W Rzeszowie bardzo, by go chcieli nawet od zaraz, no i w promocyjnej cenie. Nawet jednak po promocyjnej cenie Leon dla Resovi jest jeszcze dużo, dużo za drogi.
Z Andrzejem Niemczykiem, miał zaszczyt rozmawiać, Łukasz Klin, Siatkowka24.com
Pod tym linkiem można przeczytać pierwszą część wywiadu z Andrzejem Niemczykiem
Dodaj komentarz